piątek, 11 sierpnia 2017

10.08 - Dzień 35.

Comillas - San Vicente - Llanes - Rabidesella - Colunga
Dystans: 95km, z Wiednia: 3750km, suma podjazdów: 1359m

Rano zabrałem się za sprawy organizacyjne. Korzystając z tego, że w hotelu był porządny Internet (co nie jest takie oczywiste, nawet w tych droższych hotelach), kupiłem bilet powrotny na samolot i rozeznałem się w temacie wysyłki roweru do Polski. Podobno można go wysłać w paczce i wtedy o nic nie będę musiał się martwić. Poszedłem nawet na pocztę, żeby to potwierdzić.

Nie chcę zapeszyć, ale po tych kilku dniach jazdy przez Hiszpanię śmiało mogę powiedzieć, że tutejsi kierowcy są najbardziej przyjaźni rowerzystom porównując ich z tymi z innych krajów. I wychodzi na to, że na Wyspach Kanaryjskich nie mieszkają Hiszpanie, bo tam kierowcy "nie lubią" rowerzystów. Ciekawe kto tak ich wychował.

A krajobraz cały czas ten sam. Po prawej stronie ocean, raz na jakiś czas plaża, po lewej góry, i to takie konkretne - przypominają mi Tatry Wysokie.

Na koniec wydarzył się "cud noclegowy". Bardzo szybko znalazłem dobry i bardzo tani nocleg, co po ostatnich "przygodach" było bardzo miłą odmianą.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz